Bench in the city

16:25 Nothing obliges 4 Comments

Skąd? Z wieczornego wypadu na rzeszowskie bulwary. Ubrania? Najwygodniejsze. Oversizowy beżowy sweter i ukochane rurki z Cubusa, na nogach trampki.

To chyba będzie jedna z ostatnich stylizacji przez najbliższy czas. Bo zabawa z superbohatera, ratującego koty uwięzione za szafą nie popłaca. Kostka w bandażach, miejmy nadzieje, że nie w gipsie.




Hugs and kisses
Ryta.
 

You Might Also Like

4 komentarze:

  1. sweter jest świetny:) fajnie wyglądasz:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeah moje ulubione chipsy :D

    Takie swetry ostatnio to też moja ulubiona garderoba :) i piwko też jedno z lepszych ;)
    Trafiłaś idealnie w mój gust ;)

    OdpowiedzUsuń